'Silver'
| Silver Fox | 5 lat | Samica |
| brak pochodzenia | brak rodziny |
| brak wspomnień |
Samica znalazła się na terenie stada przez przypadek, wędrując nie wiadomo gdzie. Doznała długotrwałej amnezji. Od przebudzenia się w nieznanym jej miejscu nie pamięta kompletnie nic.
Przez długi czas szukała pomocy, lecz w końcu i o tym zapomniała. Jej naruszona pamięć teraz szwankuje co jakiś czas. Kiedyś jej się o tym przypomni i poprosi medyków w stadzie, by udzielili jej wsparcia.
| Zielarz |
| niespotykane umaszczenie |
Silver to nie jest prawdziwe imię lisicy. Nadała je sobie przez srebrne plamki na futrze. Jest typowym przedstawicielem swojego gatunku. W głowie jej wygłupy, żarty i wieczna hulanka. Potrafi jednak pokazać swoją dojrzałą część, gdy sytuacja tego wymaga.
_____________
Witam serdecznie! c:
Chętna na wątki pod postem oraz gg (38472563 )
Zdjęcie ściągnięte z pinterest.
Przedświąteczny okres był dla Herrin Puszkin wyjątkowo uciążliwy. Było bowiem taaaaak blisko celebracji w koło Stefana, a jednocześnie tak daleko. Chcąc jakoś umilić sobie ów czas oczekiwania wędrowała więc po dalszej części terenów stada. Dość leniwy, wyciągnięty krok i szeroko rozwarte ślepia stanowiły znak rozpoznawczy klaczy w tym momencie.
OdpowiedzUsuńW pewnym momencie jej wzrok napotkał małe, szaro-srebrzyste stworzonko. Zaskoczyło ją to niezmiernie, gdyż mogłaby przysiąc, że zna wszystkie zwierzaki mieszkające w okolicy. Podreptała więc w stronę nieznajomej, próbując wybadać z kim dokładnie ma doczynienia.
-Ahoj, żołnierzu!- Zakrzyknęła więc z daleka przemierzając ostatnie z dzielących je metrów kłusem. Strzygnęła uchem i uśmiechnęła się szeroko oczekując jakiejś odpowiedzi.
Odpowiedź samiczki troszkę zafrapowała klacz. Naturalnie nie chciała nikogo przestraszyć czy też wywołać jakichś innych negatywnych uczuć. Jeden z wartych zauważenia plusów ostatnich kilku lat spędzonych wśród rozumnych istot był taki, że Candy w końcu zaczęła zauważać takie niuanse jak emocje.
OdpowiedzUsuń-Spocznij! Nic złego się nie stało. To raczej ja powinnam przeprosić... To raczej nie było najlepsze powitanie.- Oznajmiła spokojnie. Zgięła delikatnie przednie nogi w kolanach, po czym obniżyła łeb tak, aby lisica mogła jej się lepiej przyjrzeć. -Nazywają mnie Candy i moją absolutną przyjemnością jest powitanie Cię na terenach Stada Leśnych Dusz!
Na jej pysku ponownie pojawił się szeroki uśmiech, który miał zachęcić nowopoznaną istotkę do przedstawienia się.
Zaśmiała się delikatnie słysząc jak maleńka istotka najwyraźniej poczuła się bezpieczniej i zaczęła zadawać masę pytań na raz.
OdpowiedzUsuń-Spokojnie! Po kolei.- Parsknęła delikatnie. Wyprostowała się i przekrzywiła lekko głowę mrużąc przy tym oczy w sposób, który mógł sugerować, że myśli nad czymś bardzo intensywnie... Po chwili jednak odparła praktycznie na jednym oddechu. -Bardzo miło mi Cię poznać, Silver. Ja też się bardzo cieszę, że się tutaj znalazłaś. Jest nas dokładnie ośmiu, nie licząc Evanny. No i chyba można nas liczyć jako towarzystwo. Lepsze lub gorsze, ale zawsze jakieś tam towarzystwo.
Po takim meldunku zerknęła ponownie na lisiczkę. Jej energia była wprost zaraźliwa, a Candy miała to do siebie, że niewiele było trzeba by obudzić w nią rządzę przygody.
-Jeśli tylko masz ochotę to pokażę Ci najbardziej superastyczne miejsca w okolicy. Może przy okazji spotkamy kogoś z reszty, a jeśli nie to przynajmniej będziesz wiedziała co gdzie jest. Kto wie... - Dodała po chwili wzniosłym tonem, który zepsuł wprost dziecięcy zaciesz na jej pysku. - Może nawet poczujesz się trochę jak w domu.
| Candy |
(Witam :D Zapraszam do wątków z pociesznym kamieniem i jego cieniem :> )
OdpowiedzUsuń/FruFru
Strzygnęła uszami w takt podskoku Silver. Taki entuzjazm u rekruta to było coś co rozumiała!
OdpowiedzUsuń- Uważaj o co prosisz... W tej okolicy o przygody czasami aż zbyt łatwo.- Rzuciła niby to ostrzegawczo, jednak widać było po niej, że tak naprawdę podziela zapał lisiczki. Nie zwlekając więc ani chwili obrała odpowiedni kierunek i ruszyła żwawym krokiem.
- Gdybyśmy poszły w kierunku północy, dotarłybyśmy do gór. Teraz natomiast kierujemy się w stronę głównej polanki - naszego miejsca spotkań. Sprawdzimy czy nikt się tam nie szwenda i nie chce do nas dołączyć a potem zabiorę Cię do mojego ulubionego miejsca. - Zagadnęła nieco tajemniczo planując w swym małym łepku idealną wycieczkę. - Myślę, że spodoba Ci się nad jeziorem. Wyglądasz jakbyś pochodziła znad jeziora. Mam rację?
(flaki z olejem, sorry)
| Candy |
Scycia jak tylko usłyszała od okolicznych zwierząt, że na polance pojawił się jakiś lis, natychmiast bardzo mocno się ucieszyła. W pierwszej chwili słowo lis skojarzyło jej się z tylko jedną istotką, która mieszkała już kiedyś na terenach tego stada. Z Flame.
OdpowiedzUsuńDlatego też po usłyszeniu radosnych wieści, ruda wadera niewiele czekając, szybkim krokiem pomknęła w stronę, którą wskazał jej jeden z leśnych jeleni.
Dość szybko złapała świeży trop, który z pewnością nie należał to obecnych mieszkańców lasu. Jeszcze bardziej podekscytowana strzygła obłym uchem i wpadła na jedną z mniejszych polanek, gdzie tuż pod jednym z drzew zauważyła jakieś poruszenie wśród traw.
Na pysku Scyci pojawił się zawadiacki uśmieszek i czym prędzej dała ogromnego susa w stronę stworzenia, którego jeszcze nie była w stanie dostrzec.
Nim wylądowała na swoich silnych łapach, kątem błękitnego oka zauważyła, że ogon Flame stał się jakiś taki... czarny. No i w ogóle lisica stała się taka jakaś ciemniejsza, niż była.
To zupełnie Scyci nie pasowało i w ostatniej chwili zmieniła kurs swojego lotu, lądując kawałek dalej.
- Chwila moment. - mruknęła, widząc już lisa w całości. - Ty wcale nie jesteś Flame! No więc... kim jesteś? - przysiadła na zadku wyraźnie zaintrygowana zaistniałą sytuacją.
/ Scycia
Witamy na blogu :)
Pokręciła łbem wyraźnie zmieszana, widząc jak lisica przerażona podrywa się do góry. Cofnęła się o dwa kroki i spojrzała w ziemię.
OdpowiedzUsuń- Ojej. - rzuciła krótko i skrzywiła się mocno, bo wcale nie miała zamiaru nikogo jeść. - Przepraszam, nie chciałam cię przestraszyć! - zreflektowała się i posłała jej krzywy uśmiech, bo kiedy Scycia się denerwowała, nie potrafiła normalnie się uśmiechnąć. - A tym bardziej nie chciałam na ciebie polować. Myślałam, że jesteś kimś dla mnie znajomym, ale tak czy inaczej miło mi cię poznać. Jestem Scytthe, mieszkam tu... Od zawsze. - przedstawiła się i wypięła dumnie pierś, jakby fakt, że mieszka w HoFS już bardzo długo był czymś, czym warto się chwalić i być z tego dumnym.
- Skąd pochodzisz, Silver? - zagadnęła ją i machnęła puszystym ogonem, ciekawsko wpatrując się w lisicę. Już dawno na terenach stada nie było żadnego nowego zwierzęcia, więc podekscytowanie Scyci rosło z minuty na minutę.
/Scy
Candy uśmiechnęła się ciepło słysząc słowa Silver. Opacznie myliła jej mały wzrost z młodym wiekiem.
OdpowiedzUsuń- Wydaje mi się, że wszyscy tak mają. Ja też obudziłam się pewnego dnia i byłam. Ale wystarczy być! Nic więcej nie trzeba jak budzić się każdego dnia, wziąć głęboki oddech i cieszyć się każdą chwilą. To moja metoda.- Wyjaśniła skwapliwie ani na chwilę nie przerywając marszu. Tereny stada wcale nie należały do dużych, tak więc właściwie znalazły się już na skraju polanki. Z jednej strony przecięta rzeczką a z pozostałych otoczona lasem na pierwszy rzut oka - ot polanka. Na jej środku stała jednak przepiękna, olbrzymia sosna o powykrzywianych przez czas gałęziach. Delikatny zapach jej igliwia unosił się w powietrzu nadając miejscu przytulnego charakteru. Tak się jednak złożyło, że ostatnie zdanie wypowiedziane przez lisiczkę zbiegło się w czasie z ich pojawieniem się na polance i Candy zatrzymała się nagle. Obiegła wzrokiem okolicę i nie dostrzegła żadnej znajomej istoty. Westchnęła cicho, starając się co by ta mała niedogodność nie zepsuła im wyprawy.
-No i proszę bardzo! Poznaj Stefaaaana!- Zagaiła klacz wyprowadzając nową znajomą na polankę. -Najwyraźniej bardziej rozmowna część stadka gdzieś się schowała, ale powiem Ci w sekrecie, że spotkanie Stefcia jako pierwszego to chyba i tak najlepsze co mogło Ci się przydarzyć. -Rzuciła z uśmiechem po czym ruszyła do przodu. -Podobno Stefan rósł tutaj jako pierwszy a my wszyscy jesteśmy tu tylko dzięki niemu.
| Candy |
Grzmot. Piorun. Grzmot. Tyle byłoby słychać i widać z bezpiecznego schronienia. Niestety... W tej chwili pewien kamień wraz ze swoim cieniem mogli tylko pomarzyć o takowym. Gnali oni w dół stromego zbocza porośniętego drzewami, widząc jedynie błoto, wodę i jeszcze więcej wody i błota. Co chwila tocząc się w ostatniej chwili unikali wystających ponad ściółkę korzeni. Nie mogli zwolnić. Nie gdy cel był tak blisko. Musieli dorwać tą mandarynkę, która przed nimi ucieka i wciąż stacza się szybciej. Nagły błysk pokrył się z grzmotem gdy piorun trafił pobliskie drzewo. Fru podskoczyłby pewnie z przerażenia, gdyby nie to, że mogłoby go to kosztować cenne sekundy pogoni... a może też dlatego, że kamienie nie skaczą zbyt ochoczo. Mandarynka była już dosłownie rzut kamieniem (lub ewentualnie jego cieniem) od przygodowiczów, gdy trafiony piorunem konar runął przed nich zagradzając im drogę. Rozbili się na płonącym drzewie, a ich świadome stany odpłynęły w stronę krainy Morfeusza.
OdpowiedzUsuń(Zostawiam Ci wolną łapę czy chcesz ich znaleźć gdy burza się skończy uratować z płomieni czy cokolwiek tam wymyślisz :D Przepraszam, że tak długo, ale moje pomysły co do rozpoczęcia wątku czasem potrzebują dużo czasu :c )
/FruFru
-Co nie?- Zaderpiła w odpowiedzi Candy. Radosny wyszczerz nie schodził z jej twarzy. A też i czemu miałby schodzić? W końcu spotkała istotę, która ją rozumiała i wiedziała w Candy to co ona sama widziała w sobie. - Tak czy inaczej dziękuję za miłe słowa.
OdpowiedzUsuńStefan natomiast potrząsnął delikatnie swymi gałęziami strząsając z nich przy okazji odrobinę delikatnego puchu na ziemię. Candy parsknęła lekko na ten widok, nieco zafrapowana faktem, że Stefan nie umie przywitać się z nowopoznaną osobą w jakiś bardziej adekwatny sposób. Niemniej jednak nie czekając aż zapał Silver opadnie ruszyła powoli dalej - ku płynącej sobie wartko u skraju polany rzeczki.
- Nie traćmy czasu! Do Stefana jeszcze wrócimy a tutaj czeka nas jeszcze wieeeleeeee rzeczy do odkrycia. Ta rzeka, która płynie przed nami zwana jest Smoczym Językiem, choć rzadko słyszę by ktoś używał pełnej nazwy. To może mieć coś wspólnego z uprzedzeniem jakie część stworzeń ma do tych stworzeń... Ja tam tego nie rozumiem.- Przyznała kierując się ku brzegowi.
Kiedy znalazły się już na skraju strumyka zamiast przejść po rozłożonych na pozór kładki kamieniach Candy po prostu weszła do chłodnej wody i pokonała ją brodząc. Zresztą potok nie sięgał jej nawet kolan, więc nie był to żaden wielki problem. Z jej pyska nie znikał lekko szelmowski uśmiech i zdawała się mieć naprawdę dokładny plan wycieczki ułożony. Można było nawet odnieść wrażenie, że nieco jej się spieszy.
-Powiedz mi Silver... Lubisz mjodek?
| Candy, przepraszająca za późną odpiskę i życząca Wesołych Świąt! |